sobota, 4 września 2010

hale przemysłowe na Bronowicach

Wczorajsze popołudnie i dzisiejsze przedpołudnie dla utrzymania dobrych nastrojów spędziliśmy z Iwoną i Markiem. Znowu oddaliśmy się błogiemu oglądaniu filmów przy chipsach, czekoladzie, ciastkach, grzankach z pieczarkami i herbacie. Marek jest pewnie teraz w Zamościu i filmuje wesele, a Iwona majstruje w domu przy fotach ślubnych, bo takie mieli plany kiedy widzieliśmy się jeszcze parę godzin temu. A właśnie dzisiaj Iwona zaprowadziła nas w zupełnie nową dla mnie okolicę - na ulicę Wrońską (jadąc od Gali ulicą Fabryczną trzeba po przejechaniu pod wiaduktem kolejowym skręcić z Drogi Męczenników Majdanka w lewo). Te tereny są na mojej mapie zaznaczone na fioletowo, co oznacza, że są to, albo przynajmniej kiedyś były, tereny przemysłowe. I faktycznie. Zaraz po skręceniu w lewo w ulicę Wrońską zobaczyliśmy kryte ciemno-czerwoną blachą elewacje kompleksu hal przemysłowych o pięknych, łukowych dachach. Weszliśmy do jednej z nich i zobaczyłem, że ściany są murowane - wspaniale się kiedyś budowało te hale, znacznie ciekawiej od tych stalowych systemowych, choć pewnie drożej. No i przemysłu tam już raczej nie ma. Teraz jest kupczenie. Nie ma się co jednak dziwić - mama Aldonki przypomniała nam niedawno stare porzekadło: Lepszy byle jaki handelek, niż choćby złoty szpadelek :)

Brak komentarzy: